Bardzo ciekawe jest mennictwo początkowego okresu panowania Jana Kazimierza. Pojawia się wówczas wiele nowych typów monet, które jak szybko się pojawiają, tak szybko znikają. Giną najpierw w wojennej zawierusze potopu szwedzkiego, a później w tyglach rozpalonych pod emisję tymfów, mających ratować wycieńczony wojnami skarb państwa.
Dziś zdecydowana większość tych wczesnych emisji, szczególnie koronnych, z lat 1649-1652 należy do monet rzadkich i bardzo rzadkich. Nic dziwnego, że intrygują one kolekcjonerów i badaczy.
Monety mówią
Tak napisał na swoim blogu Pan Jerzy Chałupski, odnosząc się do prowadzonych badań nad miedzianym mennictwem Augsta III Sasa.
W pełni się z nim zgadzam, a szczególnie „gadatliwe” stają się w grupie 🙂
Gdy weźmiemy pojedynczą monetę w rękę, to zazwyczaj jest ona „niema”. Identyfikujemy ja w oparciu o katalog, odkładamy na miejsce i tyle z rozmowy. Gdy jednak będziemy tak odkładać monety przez pewien czas, a później przyjrzymy się całej zgromadzonej grupie, to okaże się, że wcale nie są już tak nieme. Monety zaczną nam się układać w logiczne ciągi, a w głowie same będą się formować wnioski.
Nie bójmy się ich słuchać
Tak umiejętnością słuchania i odwagą pójścia za tym głosem wykazał się niedawno Pan Marcin Żmudzin.
Przez lata zbierając grosze Zygmunta III Wazy dobrze opatrzył się w ich stylistyce. Dodatkowo duże obycie w szerokiem zakresie mennictwa ma na co dzień, pracując w Gabinecie numizmatycznym.
Dzięki temu zauważył on niekonsekwencję w dotychczas przyjętej klasyfikacji, głębiej zainteresował się tematem i w rezultacie przeniósł grosza i szeląga 1597 z Poznania do Lublina.
Polecam ciekawe opracowania jego autorstwa w tym temacie – postawienie tezy, a następnie jej udowodnienie: Grosz, Szeląg cz.1 i Szeląg cz.2. Warto też przeczytać polemikę Dariusz Marzęty na blognumizmatyczny.pl.
Nie zawsze mówią prawdę
Słuchać trzeba, ale to co mówią – jeśli jest taka możliwość – należy weryfikować i odnosić do zewnętrznych źródeł, gdyż można łatwo dać się zwieść.
Jest jeden taki kłamca
Niesłychanie zwodniczy jest jeden z ortów koronnych Jan Kazimierza, z rocznika 1651.
Jego wygląd o pochodzeniu mówi jedno, a fakty świadczą drugie.
Zresztą zobaczcie sami.
Orty bydgoskie Jana Kazimierza 1651
W grupie poniższych trzech monet kwestia mennicy nie podlega żadnej dyskusji. Legenda na rewersie wyraźnie głosi CIVITAT BIDOSTIENS
Ort 1651 AT – bydgoski styl – poznańskie wykonanie
Inaczej chyba być nie może. Popatrzcie na poniższą monetę. Ona aż krzyczy
Jestem z Bydgoszczy, jak moi trzej w/w bracia. Ta sama wykonała mnie ręka i tych samych punc użyła.
Trudno zaprzeczyć, to fakt oczywisty i widoczny „czarno na białym”. Choć w legendzie rewersu brak BIDOSTIENS to styl i użyte punce niewątpliwie te same.
Jest tylko jedno małe ale – litery A-T po bokach owalnej tarczy!
Pierwsze trzy z pokazanych powyżej ortów miały po bokach tarczy litery C-G, czyli inicjały Krzysztofa Guttmanna – dzierżawcy mennicy bydgoskiej w całym, pierwszym okresie jej działalności za Jana Kazimierza – w latach 1650-1652.
Litery A-T po bokach tarczy to już inicjały Andrzeja Tymfa, dzierżawiącego w latach 1650-1659 tylko mennicę w Poznaniu.
Skoro moneta jest oznaczona inicjałami Andrzeja Tymfa, to nie inaczej, jak z mennicy będącej pod jego zarządem wyjść musiała, czyli z Poznania!
Andrzej Tymf dzierżawi mennicę poznańską od 1650 roku, ale pierwsze monety z niej wypuszcza dopiero z datą 1651. Zapewne i rozmiar produkcji w roku 1651 nie był duży – możliwe, że nie obejmował całego roku – gdyż obecnie monety poznańskie z tego rocznika są rzadki, a z rocznika 1652 są już pospolitsze.
Więc jak mógł powstać powyższy ort ?
Andrzej Tymf rozkręcając mennicę poznańską w roku 1651 zapewne, po prostu zamówił u bydgoskiego rytownika stemple do orta, do swojej mennicy.
Inna możliwość, to że „podkupił” rytownika z Bydgoszczy, zatrudniają go u siebie, w Poznaniu, ale wersja ta jest jednak mniej prawdopodobna, gdyż kolejne emisje monet poznańskich wyraźnie różnią się stylistycznie.
Zobaczcie sami.
Orty poznańskie Jana Kazimierza od roku 1651
Ort Poznań 1651 – awers Ort Poznań 1651 – rewers – odmiana bez POSNAN w legendzie Ort Poznań 1652 – awers Ort Poznań 1652 – rewers Ort Poznań 1653 – awers Ort Poznań 1653 – rewers Ort Poznań 1654 – awers Ort Poznań 1654 – rewers Ort Poznań 1655 – awers Ort Poznań 1655 – rewers Ort Poznań 1657 – awers Ort Poznań 1657 – rewers Ort Poznań 1658 – awers Ort Poznań 1658 – rewers Ort Poznań 1659 – awers Ort Poznań 1659 – rewers
Podsumowanie
Temat intrygujący i ciekawy.
Przedmiotowy ort 1651 A-T wykonany w bydgoskim stylu zwrócił naszą uwagę – moją i Pana Marcina – już w monecie przyjmowania na aukcje. Obaj się wtedy zdziwiliśmy: „Jak to poznański? Przecież to wypisz, wymaluj Bydgoszcz.”
Kilka dni temu jeden z kolekcjonerów rownież ropoczął dyskusje w tym temacie, zaintrygowanym ewidentnie bydgoskim ortem, przypisywanym Poznaniowi.
Dziś ja wszedłem na naszą stronę aukcyjną, zobaczyłem ciąg świeżo dodanych ortów koronnych Jana Kazimierza i ponownie zaintrygowała mnie ta moneta.
Postanowiłem się z nią w końcu „rozmówić”… i stąd ten wpis na blogu. Jak widać to wyjątkowo „gadatliwa” moneta 🙂
A jak naprawdę powstał ten poznański ort?
Odpowiedzi na tą zagadkę udzielił Sergiusz Stube – prowadzący blog Dukaty Rzeczpospolitej – po przeczytaniu tegoż artykułu, ale zakończonego na powyższym akapicie.
Podsumował, że powyższe założenia dobre, że to ta sama ręka wykonała stemple orta poznańskiego i bydgoskiego. Prawda jest jednak taka, że nie była to ręka rytownika z Bydgoszczy, gdyż zarówno Bydgoszcz, jak i Poznań musiały wówczas zamawiać stemple w Gdańsku, u Hoehn’a.
Można to wywnioskować studiując ich stylistykę w szerszym zakresie, w zestawieniu właśnie z gdańskimi pracami Hoehn’a. Doskonałym materiał porównawczym są tutaj dukaty bydgoskie, poznańskie i gdańskie z rocznika 1651 opisane niegdyś przez Sergiusza Stube na facebook’owym blogu Dukaty Rzeczpospolitej.
Dzięki uprzejmości w/w autora poniżej załączam zdjęcia przedmiotowych dukatów 1651 roku zestawione razem, w celach porównawczych.
Niech przemówią raz jeszcze 🙂
Ciekawostka – podpis gdańszczanina
Sergiusz Stube zwrócił uwagę na jeszcze jeden charakterystyczny i istotny element widoczny na monetach 1651, do których stemple wykonał mieszkający i tworzący w Gdańsku Hoehn. Drobny element „lokalnego patriotyzmu” – na tarczach pogoni nie umieścił właściwego krzyża podwójnego, ale dwa małe krzyże gdańskie 🙂
Nie widać tego tak dobrze na naszych ortach, ale już na dukacie poznańskim gdańskie krzyże prezentują się w pełnej krasie. Widząc jak wyglądają na dukacie, od razu widać, że i na orcie wykorzystany był ten sam element.
Zakończenie – im szerszy horyzont, tym więcej widać
Paweł Jasienica, bodajże w „Polskich Anarchii” pisał, że problemem wielu historyków jest patrzenie na historię Polski lokalnie, bez odniesienia jej szerszej perspektywy. Nie jesteśmy bezludną wyspą – szersze spojrzenie wyjaśnia wiele więcej i gdy wydaje się, że mamy do czynienia z lokalny problemem, to jego analogie często można znaleźć np. we Francji, czy Anglii.
Podobnie w przypadku analizy tego orta. Nie wystarczyło jego lokalne rozpatrywanie pomiędzy Bydgoszczą, a Poznaniem, gdyż właściwa odpowiedź była w Gdańsku 🙂
To gdański mistrz robił wówczas stemplem zarówno do monet bydgoskich, jak i poznańskich i stąd taka ich zbieżność ikonograficzna.
Pozdrawiam – Damian Marciniak
Wszystkie powyżej pokazane orty pochodzą z nadchodzącej Aukcji 6 marciniak.auction, która odbędzie się w dniach 5-9 października 2018 r. Katalog aukcyjny dostępnych pod adresem aukcje.marciniak.auction.
Zamieszczone we wpisie zdjęcia dukatów pochodzą ze strony Dukaty Rzeczpospolitej i zostały tutaj wykorzystane za zgodą autora.