Tymf – polska złotówka z lat 1663-1666

Tymf to potoczna nazwa monety o urzędowo przypisanym nominale złotówki, liczonej wówczas jako 30 groszy. Wybijano ją w latach 1663 – 1666. Pomysłodawcą emisji był ówczesny dzierżawca mennic w Polsce – Andrzej Tymf i to właśnie od jego nazwiska utrwaliła się na wieki potoczna nawa tej monety.

Gdyby nie Potop, nie byłoby tymfów…

… i w ten sposób Polska uniknęła by dwóch wielkich nieszczęść w swojej historii.

3 Maja 1660 roku klasztor w Oliwie był miejscem, gdzie Polska podpisała ze Szwecją traktat pokojowy, formalnie kończący okres „potopu szwedzkiego” i wojen z lat 1655-1660.

Współcześni nazywali ten traktat „Pokojem Kazimierzowym” – PAX CASIMIRIANA, co pięknie widać na powyższym medalu (dla zainteresowanych medalem, polecam jego opis u Raczyńskiego tutaj).

Pokój zawarto, ale kraj był wycieńczony i zrujnowany długimi wojnami. Według historyków ówczesna Polska straciła w tych wojnach procentowo większy odsetek ludności, niż  miało to miejsce podczas II Wojny Światowej, w której zginęło ponad 22% naszej populacji.

Kraj wymagał odbudowy, wojsko buntowało się żądając zaległego żołdu, długi państwa narastały, a skarbiec świecił pustkami.

Sytuacja wymagała szybkiego, skutecznego działania i takie też działania podjęto. Dziś nazwali byśmy je po prostu dodrukiem pieniądza.

Tymf zawierał srebra za 12 groszy

Ówczesny system monetarny był oparty na kruszcu. Jeśli złotówkę liczono jako 30 groszy, to srebra w niej powinno być właśnie za 30 groszy. W przypadku Tymfów wybitych dla ratowania sytuacji w kraju zdecydowano się jednak na oszustwo w tym względzie.

Barwnie opisał to Tadeusz Kałkowski w „Tysiąc lat monety polskiej” – cytat poniżej.

… Tymf proponuje wybicie fałszywej monety srebrnej. Od czasów króla Jana Olbrachta złoty polski liczony teoretycznie 30 groszy. Wybijemy więc złotówki z lichego srebra z podaną wartością 30 groszy, ale srebra będzie w nich za dwanaście groszy. Świadome fałszerstwo pokryte będzie wybitym na monecie hasłem „DAT PRETIVM SERVATA SALVS POTIORQ3 METALLO EST”, co znaczy: „Wartość tej monecie nadaje zbawienie ojczyzny, której jest więcej warte od metalu„.

Sejmowa komisja mennicza przyjęła projekt Tymfa. Zezwolono mu na wybicie takich złotówek na sumę kilku milionów złotych i nadano im kurs przymusowy 30 groszy, jak podano wyraźnie na rewersie monety. W ciągu pięciu lat, w czasie których je bito, sprowadziły one przewrót cen i zupełną ruinę gospodarczą kraju. Choć Tymf był tylko projektantem tej złej monety, cała nienawiść społeczeństwa skupiła się na nim …

Jak wyglądał ?

Przykładowy, standardowy egzemplarz tymfa pokazuje poniższe zdjęcie.

Awers

Ukoronowany monogram królewski ICR (Ioannes Casimirus Rex – Jan Kazimierz Król). Dookoła, w dwóch otokach zmieszczony wyżej przytoczony napis „propagandowy” DAT PRETIVM …

Co ciekawe dość szybko wypaczono interpretację monogramu królewskiego ICR na tej monecie, przedstawiając ją w rozwinięciu Initium Calamitatis Regni – początek nieszczęść królestwa.

Rewers

Ukoronowana tarcza czteropolowa. W dwóch górnych polach herby Rzeczpospolitej Obojga Narodów – Orzeł i Pogoń. W polu centralnym herb królewski – Snopek Wazów. W dolnym, dużym polu słowne, skrótowe oznaczenia nominału XXX GRO POL (30 Groszy Polskich).

Po bokach tarczy inicjały Andrzeja Tymfa – dzierżawcy mennic. Dzierżawił on w latach 1661-1667, wspólnie z bratem – Tomaszem – mennicę krakowską i bydgoską oraz przejściowo, w roku 1663 mennicę lwowską.

W legendzie otokowej napis MONET NOV ARG REG POL 166… (Moneta Nowa Srebrna Królestwa Polskiego i data emisji)

W jakich mennicach wybijano tymfy ?

W każdej mennicy, którą zarządzał Andrzej Tymf, tj. w Krakowie, Bydgoszczy i we Lwowie wybijał on złotówki swojego pomysłu, na co miał kontrakt sejmowy.

O ile rozróżnienie obecnie egzemplarzy pochodzących z mennicy w Krakowie i Bydgoszczy nie jest wcale takie jednoznaczne i nadal dyskusyjne, to bardzo łatwo odróżnić od nich egzemplarze lwowskie.

Duże R w monogramie to Lwów

Wygląd litery R to podstawowa cecha umożliwiająca łatwe rozpoznanie egzemplarzy z mennicy lwowskiej.

Lwowskie tymfy są tylko z rocznika 1663, gdyż tyko w tym roku Andrzej Tymf dzierżawił mennicę we Lwowie. Są dość rzadkie i wyróżniają się na tle masowo dostępnych tymfów z dwu pozostałych mennic. Rzadkość przekłada się też  wyraźnie na ceny, co dobrze widać w naszym archiwum.

Awers i rewers tymfa lwowskiego w pełnej krasie na poniższym zdjęciu.

Jakie są roczniki ?

Obiegową wersję Tymfa z czasów Jana Kazimierza bito w latach 1663, 1664, 1665 i 1666 – do zebrania są tylko cztery roczniki.

Wszystkie te roczniki w podstawowych odmianach są generalnie pospolite. Zadowalając się egzemplarzami w typowej, słabej jakości wykonania i zachowania można je nabyć w Internecie zapewne w ciągu 10 minut, nie przekraczając ceny 50 złotych za sztukę.

Wyzwaniem w przypadku tego typu monety jest znalezienie ładnych egzemplarzy, o czym już przed laty Tadeusz Kałkowski w „Tysiąc lat monety polskiej”.

Galeria dość ładnych przedstawicieli poszczególnych roczników poniżej.

Kilka odmian i ciekawostek

Tymf mimo masowości swej emisji jest jednak monetą dość ubogą w odmiany i monotematyczną, przynajmniej przy pobieżnym oglądzie.

Jednorodność emisji wynika zapewne z tego, że masowość była tu efektem intensywnej, ale jednak rozłożonej w dość krótkim czasie produkcji. Emisja  miała miejsce co prawda w kilku mennicach, ale mennice te miały jednego – wspólnego zarządcę. Ikonografia jest dość uboga – nie ma portretu, a więc nie ma też zbytnio miejsca na indywidualizm wykonawców stempli.

Poza niżej wymienionymi, bardziej charakterystycznymi typami, warto zwrócić uwagę na wygląd koron wieńczących monogram królewski i tarczę herbową, jak i ewentualnie na interpunkcję.

Duże / małe R

Pisaliśmy o tym już wyżej. To podstawowa różnica w monogramie, która jest łatwa do wychwycenia na pierwszy rzut oka i umożliwia identyfikację mennicy lwowskiej.

Podwójna data

Charakterystyczna i dość rzadka odmiana. Mimo swej rzadkości nie jest wartościowana specjalnie wysoko, co wynika zapewne z faktu, że grono osób zainteresowanych specjalistycznym zbieraniem tymfów nie jest obecnie zbyt liczne.

Przedziurawiony egzemplarz pokazany na powyższym zdjęciu pochodzi z naszej aukcji.

Pilawa na końcu legendy awersu

Rzadka odmiana. Trafiliśmy ją tylko raz i zaaferowaliśmy na aukcji tutaj. Ujęta w katalogu Szłapińskij / Biełopolskij pod numerem 122 z oceną rzadkości R3.

Odmiany napisowe legend

Katalogi notują różne, drobne odmiany literowe w napisach. Na rynku kolekcjonerskich nie zdarzają się one jednak często. Przykłady dwóch wariantów z naszych aukcji poniżej.

Kontramarki

To już efekt późniejszej, wtórnej roli tymfa – wykorzystania go jako bazy do utworzenia zastępczego środka obiegowe na terenie czyiś, prywatnych włości.

Dla monety oznaczonej kontramarką ustalano w obrębie danych włości nową, umowną wartość i regulowano nią zapłatę, np. za robociznę. Jednocześnie można nią było płacić np. w sklepach właściciela włości po ustalonym, umownym kursie – z zasady większym niż wartość nominalna bazowej monety.

Wynagrodzonemu taką monetą opłacało się więc płacić w sklepach włościanina, a nie gdzie indziej, gdyż tam ten pieniądz miała większą siłę nabywczą.

Włościaninowi opłacało się to tym bardziej, gdyż w finalnym rozliczeniu za robociznę płacił „koralikami” i wódką, a nie brzęcząca monetą :).

Poniższy tymf z kontramarką w postaci głowy biskupa gościł niedawno na naszej aukcji.

W przypadku tymfów z kontramarkami należy zachować jednak czujność.

Trzeba mieć na uwadze fakt, że „baza” w postaci słabo zachowanego tymfa jest łatwo dostępna i tania, a ewentualne, współczesne „uszlachetnienie” jej kontramarką to łatwy do przeprowadzenia proces…

Koniec obiegu tymfa

Kończąc artykuł oddajmy ponownie głos Tadeuszowi Kałkowskiemu, który w „Tysiąc lat monety polskiej” tak opisał zakończenie obiegowej roli Kazimierzowskiego tymfa:

Po upływie pół wieku zajęto się tymfami z urzędu. Król August II Sas w r. 1717 naznaczył im kurs przymusowy 38 groszy, płatnych szelągami miedzianymi, które ciągle jeszcze były w obiegu. I znów upłynęło pół wieku, gdy w r. 1765 król Stanisław August polecił przyjmować je przymusowo po cenie 36 groszy miedzianych, właśnie nowo emitowanych. Ale w nowo uporządkowanym stanisławowskim systemie monetarnym nie było już miejsca dla sędziwych, mocno wytartych tymfów. Już w następnym roku 1766 kasy państwowe wykupiły je po 27 groszy miedzianych, a mennica warszawska przebiła na nową monetę…