Są jak komety – pojawiają się raz na kilka / kilkanaście lat i powodują, że kolekcjonerskie oczy skupione są właśnie na nich. Dukaty Zygmunta I Starego to monety rozbudzające numizmatyczne emocje do czerwoności. Lecz by móc je w pełni docenić, trzeba zrozumieć jak istotną monetą w naszym tysiącletnim mennictwie były, ile przeszły i jak piekielnie rzadkie są dziś.
Numizmatyczny ośmiotysięcznik
Są w historii naszej numizmatyki monety, których nie trzeba szeroko przedstawiać. Studukatówka, denar Princes Polonie, półkopek, portretowy tymf czy właśnie dukaty ostatnich Jagiellonów. Monety, których obecność w zbiorze nobilituje. Pobudza wyobraźnie.
Mówiąc o tym, że masz w zbiorze dukata Zygmunta I Starego nie musisz tłumaczyć zawiłości odmiany, wyjątkowości danego rocznika, czy tego, że jest on rzadki w takim, czy innym stanie. Nie musisz, bo wszystkie takie są!
Zaawansowanym kolekcjonerom wystarczają te 3 słowa – dukat Zygmunta Starego.
To właśnie za tymi trzema słowami, kryje się u nich jeden z numizmatycznych ośmiotysięczników. Gór, które zdobywają nieliczni, dobrze przygotowani śmiałkowie. To za tymi trzema słowami kryje się historia, która wyjaśnia ich dzisiejszą wielką rzadkość.
Pierwszy, rzeczywisty polski, złoty pieniądz
Dukaty Zygmunta I to pierwsza, polska, złota moneta, która może być uważana za środek płatniczy, monetę obiegową, gdyż takiego charakteru nie miały emisje Florena Władysława Łokietka, czy zagubionego Dukata Aleksandra Jagiellończyka.
To właśnie Zygmunt Stary wprowadził polskie mennictwo w nową epokę. Rozpoczął on okres złotowy, od jednostki obrachunkowej – złotego polskiego równego 30 groszom. To za jego panowania rozpoczęła się emisja czerwonego złotego – dukata, którego kurs w pierwszych latach wynosił 45 groszy (półtora złotego), z biegiem lat zyskując na wartości (2 złote pod koniec XVI wieku, czy aż 6 złotych za Jana Kazimierza).
Gdy mówimy o dukacie w polskim mennictwie, od razu przychodzi na myśl panowanie Zygmunta III Wazy i jego regularne, mnogie emisje, w tym sztuki wielodukatowe na czele ze studukatówką. I choć panowania te dzieliło mniej niż 100 lat, to sytuacja była drastycznie odmienna. Jak podkreśla T. Kałkowski: „bicie dukatów Zygmuntowskich [Starego] było przedsięwzięciem deficytowym…”
„Deficytowe przedsięwzięcie”
Emisja dukatów w czasach Zygmunta Starego miała znaczenie prestiżowe. Cytując „Tysiąc lat monety polskiej” – „jak głosił uniwersał królewski z 16 lutego 1528 r., chodziło tu o powagę królestwa, które jedno jedyne z państw chrześcijańskich nie posiadało dotąd monety złotej, już zresztą dawno potrzebnej w handlu i w operacjach bankowych…”
W XVI wieku grosz, nominał o wielkim znaczeniu w średniowieczu, znacząco już stracił swoją dawną siłę nabywczą. Wraz z trojakami i półgroszami był monetą codziennego użytku. Dla przykładu w 1546 dniówka czeladnika wynosiła ~2,5 grosza, a niewykwalifikowanego robotnika około 1,5. Nie nadawał się jednak już do dużych transakcji handlowych i bankowych.
Zgodnie z opracowaniem na „Ceny w Krakowie” koń w roku 1546 kosztował około 500 groszy, wół zaś około 160 groszy. Lecz wydaje mi się, by dobrze przedstawić brak wysokich nominałów w tamtym okresie, należało by przenieść je na grunt dzisiejszy…
Wyobraź sobie tę sytuację…
Jesteś mieszkańcem XVI-wiecznego Gdańska, który chce kupić mieszkanie, albo dokonać dużej, międzynarodowej transakcji, nie mając możliwości dokonania przelewu. Za czasów Zygmunta I Starego dukaty są emisją deficytową, talarów w praktyce nie ma. Najwyższym nominałem są szóstaki, lecz i te w obiegu spotyka się sporadycznie. Na co dzień więc operujesz nominałami od trojaka w dół i obcą monetą. To jakbyś dziś, mając dokonać istotnej transakcji, miał tylko nominały poniżej ~30 złotych (zakładając, że dukat byłby banknotem 500 złotych).
Lecz mimo tego, nawet największe miasto handlowe Rzeczpospolitej – Gdańsk, w czasach tego króla nie bije dukatów na dużą skalę. W niektórych latach emisja ta wręcz charakter próbny…
Dukat Zygmunta Starego, a inne dukaty
Dukaty ostatnich Jagiellonów budzą kolekcjonerskie emocje od wieków. Już w XVIII wieku. Jak podaje Lengnich, na licytacji monet w Gdańsku w roku 1768 za dukata tego króla zapłacono gotówką 13 i pół dukata. Tyszkiewicz w 1890 roku wyceniał je od 225 marek w złocie w górę, gdzie dukaty Batorego kosztowały od 25 mk, a Zygmunta III od 16 mk (14 razy mniej!).
Z biegiem lat różnica ta wzrasta. Dla przykładu na aukcji słynnego zbioru Kubickiego (1908 r.), dukat gdański z 1546 roku sprzedano za niebagatelną na ówczesne czasy sumę 435 marek, a wiele z dukatów gdańskich Zygmunta III Wazy nie przekroczyło wówczas 25 mk.
Każdy z nas numizmatyków słyszał o wyśmienitej kolekcji Henrego Karolkiewicza sprzedawanej w 2000 r. Dwutalar Zygmunta III, półkopek, talar 1533 to tylko kilka z rzadkości oferowanych na tej aukcji. Dukata gdańskiego Zygmunta I jednak tam nie znajdziemy.
Jak podkreślał Marian Gumowski: „należą do najrzadszych i najbardziej poszukiwanych monet gdańskich, a znane są z niewielu okazów„. Nic jednak dziwnego. To monety, które bite w małych nakładach, by dotrwać do dzisiejszych czasów musiały przetrwać burzliwe losy Polski. Oblężenia, potop, rozbiory…
Ozdoba XII aukcji GNDM
Mamy tę niewątpliwą przyjemność zaoferować Państwu na naszej XII aukcji jedną z tych wyjątkowych monet.
Rocznik, który wystąpił tylko jeden raz (!) na aukcji w Polsce (2. aukcja ANPN, sprzedany za 460.000 złotych). Obecny tylko w jednej z czterech „Wielkich kolekcji monet polskich na aukcjach 1904-1932). Monetę, którą pragnie zdobyć wielu współczesnych kolekcjonerów, jednak podobnie jak ośmiotysięczniki, zdobyć mogą tylko nieliczni.
Pozycja 168. Cena startowa: 180.000 złotych.
Cena końcowa – tę poznamy już 3 października 2020 roku.